Pomorskie jaskinie

Jaskinie kojarzą się  nam z górskimi wyprawami, ale nie oznacza to, że nie występują na północy naszego kraju. Na Pomorzu odnaleźć można bardzo ciekawe formacje, które zyskały różne nazwy: groty, jamy, schrony czy schroniska. Warto przyjrzeć się nim z bliska.

Nad jeziorem Lubygość znajdują się niezwykłe atrakcje turystyczne zwane Grotami Mirachowskimi. Kiedyś stanowiły jedność, dziś są to oddzielne jaskinie.  

Nie stworzyła ich przyroda. W połowie ubiegłego wieku wydobywano tutaj żwir. Ten zabrano, a pozostawiono zlepiony wapieniem piasek, który przybrał kształt kolumn. Tak właśnie powstały groty. Warto szybko je odwiedzić, bo bardzo prawdopodobne, że w przyszłości przyroda znów pochłonie to miejsce. Natura daje, ale i odbiera takie ciekawostki.

Jest i bunkier

Okolica obfituje w ciekawostki. Niedaleko grot znajduje się rekonstrukcja Bunkra Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” – Ptasia Wola. Powstała w miejscu, gdzie istniała oryginalna budowla. W 1943 roku gestapowcy przeprowadzili atak na ukrywających się tam partyzantów. Mimo strat w ludziach, wielu żołnierzom udało się zbiec i wciąż walczyć o wolność. Właśnie na podstawie tego bunkra stworzono replikę w Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku, gdzie można przez chwilę poczuć się, jak powstaniec.

Piękne Lasy Mirachowskie można podziwiać z punktu widokowego o nazwie Szczelina Lechicka. Znajdują się tam ławeczki, na których można usiąść, odpocząć i napawać się pięknym widokiem okolicy. Warto, bo pejzaż zapiera dech w piersiach.

Jeżeli znajdujemy się w okolicy grzechem byłoby nie odwiedzenie rezerwatu Kurze Grzędy. Skąd taka intrygująca nazwa? Tę okolicę upatrzyła sobie pewna leśna kurka, czyli głuszec. Ten sympatyczny ptak o pięknym ogonie w okresie godowym wydaje charakterystyczne odgłosy przypominające stukanie drewnianymi przedmiotami lub otwierania butelki. Podczas śpiewu godowego głuszec na sekundę traci słuch. Stąd też jego nazwa. Ptak już wyprowadził się z rezerwatu, ale pozostała przepiękna fauna.

Grota to nie zawsze jaskinia

Według legendy Królowa Marysieńka miała wyczekiwać swojego męża, Jana III Sobieskiego, który wracał ze zwycięskiej Bitwy pod Wiedniem na terenie obecnej Gdyni. Gdy już małżeństwo było razem, mieli czas spędzać w przepięknej sztucznej grocie ogrodowej, z której rozpościerał się widok na morze.

To oczywiście legenda –  nie zgadzają się daty. Królowa Marysieńka może i przytulała się do swojego ukochanego, ale nie w tej budowli. Imię królowej jednak na zawsze przylgnęło do tego miejsca. Grota Marysieńki w Kolibkach powstać miała w XIX wieku. Niemieccy właściciele nazywali to miejsce nazwą Liebesgrotte, czyli Grotą Miłości.

Kiedyś była to prawdziwa atrakcja – dzisiaj pozostały po niej tylko ruiny, choć wspomina się wciąż o odbudowie królewskiej groty. Niestety, istnieje obawa, że częściej odwiedzaliby ją miłośnicy mocnych trunków niż zakochane pary.  

Gdy chcesz zniknąć z powierzchni ziemi…

W Gdyni znajduje się także jaskinia, która swoją nazwę zawdzięcza nie królewskiej parze, ale przestępcy. Nijaki Goryl (który swój przydomek zyskał dzięki swojej aparycji) miał w latach 60-tych napadać na kobiety w Trójmieście. Ukrywał się w jaskini znajdującej się tuż pod redłowskimi schronami. Na szczęście teraz spotkać można tam dużo bardziej przyjaznych lokatorów – Grota Goryla jest siedliskiem nietoperzy.

Nieopodal znajduje się kolejna jaskinia, ale tylko wytrwali znajdą do niej wejście. To Jaskinia Śpiącego Szweda. Powstała prawdopodobnie po wytopieniu bryły lodu uwięzionego w piasku. Wciąż niestety się zmniejsza przez osady, które się w niej gromadzą. Może kiedyś zupełnie zniknąć.

Przypadkowo odnaleźli jaskinię

W przepięknej Dolinie Raduni natrafić można na Kubusiową Jamę. Historia odkrycia tego miejsca, podobnie, jak w przypadków Lasów Mirachowskich, również wiąże się z wydobyciem żwiru. Wiele osób nie zwracało na to miejsce uwagi, ponieważ uważało, że to zwykłe fundamenty pozostałe po jakiejś budowli. Nic ciekawego. Twór ten stworzyła jednak natura. A skąd sympatyczna nazwa? Na część chłopca, który postanowił zbadać jaskinię, a na imię miał oczywiście Kubuś.

Jar Rzeki Raduni to przepiękny rezerwat przyrody. Należy jednak pamiętać, że poruszać się po nim można jedynie pieszo i po wyznaczonym szlaku. Wielu kajakarzy zasmuci fakt, że nie można przepłynąć przez niego Radunią.  Dozwolonym środkiem transportu są ludzkie nogi.

Trasa wiodąca przez rezerwat jest wymagająca, ale, jak podkreślają ci, którzy ją przeszli, warto. Nieopodal znajduje się elektrownia wodna w Rutkach, którą można zwiedzać po uprzednim zgłoszeniu. Przez Radunię przebiega także most kratownicowy, którym kiedyś jeździły pociągi, a dziś chodzą jedynie śmiałkowie.

Na Pomorzu znajduje się mnóstwo większych lub mniejszych grot, jaskiń czy jam. Nigdy nie wiadomo, co kryje grunt pod naszymi nogami.

opracowała : Iwona Nody

2 komentarze

  1. A Mechowa i dwie jaskinie w Lasach Mirachowskich?? Przecież to są najbardziej znane jaskinie w Polsce północnej!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *