Skąd na Pomorzu wzięły się Diabelskie Kamienie? Czy przetransportowali je kosmici czy diabły, a może przyniósł je ze sobą lądolód? Tak czy inaczej, samotne głazy rozbudzają ludzką wyobraźnię….
Zanim głazy znalazły się na Pomorzu, odbyć musiały długą wędrówkę. Ponieważ kamienie same z siebie przemieszczają się dość opornie, skorzystały z innego środka transportu. Nieoceniony przy tej okazji okazał się lądolód, który dostarczył głazy na teren naszego kraju. Mianem Diabelskich Kamieni określa się także niespotykane wystąpienia skalne. Wszystko, co wydaje się nienaturalne, osobliwe i nie pasujące do otoczenia, zyskało tę demoniczną nazwę.
Jeśli nie lądolód, to co?
Przed wiekami nie wiedziano o istnieniu pradawnego lądolodu. Lokalna ludność musiała sobie inaczej wytłumaczyć, skąd w pobliżu ich domostw olbrzymie kamienie.
W pobliży wsi Odargowo, w powiecie puckim, znajduje się olbrzymi, na 7 m długi i na 3,5 m wysoki, głaz. Jego obwód to aż 20 m. Jak zjawił się w tej okolicy? To sprawka bardzo nerwowego diabła. Bies chciał ubić niezły interes – w zamian za osuszenie jeziora zyskać miał kolejną duszyczkę do swojej gromadki. Zadanie wydawało się łatwe, ale niestety nie wszystko poszło po myśli diabła i nie udało mu się wypełnić swojej części kontraktu przed wschodem słońca. W złości cisnął olbrzymim głazem w jezioro. Historia wydaje się nieprawdopodobna? Są na nią dowody! Na kamieniu widnieją ślady pazurów czarta oraz otarcia po łańcuchu, na którym kamień miał być przewiązany.
Również w powiecie puckim, w Puszczy Darżlubskiej, znajduje się głaz, który niegdyś wyznaczał granicę pomiędzy bogatymi gburami z Połchówka i Czechów. W okolicy mieszkać miał też szczególnie wrażliwy na dźwięki czart. Purtkowi, czyli diabłowi, rytm dnia zakłócały nabożeństwa odprawiane w pobliskim Mechowie. Postanowił więc zniszczyć kościół zrzucając na niego kamień. Wybrał nawet odpowiedni okaz. Bies pochwycił olbrzymi głaz i wzbił się w powietrze. Kamień był jednak bardzo ciężki, więc diabeł musiał na chwilę go odstawić na ziemię. Przy okazji postanowił naprawić swój but. Czart tak zajęty był obuwiem, że nie zauważył nawet, że zbliża się dzień. Dopiero pianie kura sprawiło, że zaczął panikować. Świt już za parę chwil, a do Mechowa jeszcze kawał drogi! Czart zdenerwował się, podrapał olbrzymi głaz próbując go podnieść i ostatecznie porzucił go w tym miejscu.
Do złudzenia podobną historię opowiadają sobie mieszkańcy Lipusza o tamtejszym Diabelskim Kamieniu. Widocznie purtki działają według schematu i nie uczą się na błędach…
Raz anioł, raz diabeł
W powiecie puckim można znaleźć jeszcze jeden tajemniczy kamień. Tym razem legenda z jego powstaniem wiąże się z siłami anielskimi, a nie diabelskimi. Dawno, dawno temu żyło sobie trzech braci. Jak to nie tylko w bajkach bywa, rodzina pokłóciła się o pieniądze. Nie spodobało się to Bogu, który chciał, by bracia znów dostrzegli, co jest najważniejsze w życiu. Pewien anioł otrzymał więc misję specjalną – pogodzić zwaśnione rodzeństwo. Takie zadania nigdy nie są proste i wymagają podstępu.
Bracia pokłócili się przez majątek, a więc i majątek powinien ich pogodzić. Anioł zdradził jednemu z braci, że w puszczy znajduje się skarb. By go otrzymać potrzebne były: dobra ziemia, wóz i konie. Anioł dobrze wiedział, że każdy z braci posiada po jednym z wymienionych przedmiotów. By otrzymać skarb należało usypać trzy olbrzymie kopce wokół głazu. Wieść szybko rozeszła się wśród reszty rodzeństwa. Bracia zaczęli pracę. Kopali, kopali, kopali i próbowali usypać kopce. Każdy z nich oddzielnie. Na nic się to zdało. Zmęczeni w końcu doszli do wniosku, że muszą połączyć siły. Robota ruszyła z kopyta i już niebawem dzieło było ukończone. W tym momencie pojawił się anioł i wręczył braciom największy skarb, który mogli otrzymać: wzajemną miłość i szacunek. Na pamiątkę tego wydarzenia głaz nazwano Bożą Stopką. Podczas anielskiego objawienia odbiła się stópka boskiego wysłannika.
Czart ukryty w kamieniu
Purtki to wyjątkowo złośliwe istoty. Nic, tylko uprzykrzałyby życie pobożnym Kaszubom! Jeden z czartów chciał zablokować drogę pielgrzymom udającym się do Gdańska na odpust Św. Dominika. Wymyślił, że w Bramie Wyżynnej w Gdańsku postawi olbrzymi głaz. To miałoby uniemożliwić wiernym udanie się na nauki do ojców dominikanów.
Plan diabeł już miał, teraz potrzebował jedynie odpowiedniego kamienia. Szukał i szukał, aż znalazł okaz znajdujący się niedaleko Lipusza. Niestety, głaz okazał się niezwykle ciężki. Bies zmarnował mnóstwo czasu na samo podniesienie kamienia. Gdy w końcu udało mu się, ruszył w drogę do Gdańska. Przecenił jednak swoje siły i niebawem zaskoczył go wschód słońca. Diabeł porzucił kamień tam, gdzie akurat przelatywał. Głaz spadł niedaleko Owśnic w powiecie kościerskim. Czart zaczął rozglądać się za miejscem, gdzie mógłby się skryć przed promieniami słonecznymi. Nigdzie nie było odpowiedniego miejsca. Nie miał wyboru – wywiercił dziurę w kamieniu i tam się schował.
O poranku, gospodarz, który wyszedł na pole, zauważył głaz na swoim polu. Zwołał mężczyzn ze wsi i wspólnie próbowali przesunąć znalezisko. Kamień ani drgnął! Jakaś diabelska siła trzymała go w miejscu. Mężczyźni zauważyli dziwne wgłębienie na głazie. Udali się do miejscowego kowala, a ten zadecydował, by w kamieniu umieścić krzyż. Tak też się stało, i diabeł do dziś dzień tkwi uwięziony w kamieniu koło Owśnic.
Dobra żona oszuka nawet diabła!
Sprytna kobieta potrafi wygrać z samym diabłem. Przekonał się o tym pewien gospodarz z powiatu kartuskiego. Wydawało mu się, że zawarł świetny interes: purtek miał zbudować most przez Jezioro Kamienne w jedną noc, a gospodarz w zamian odda mu swoja duszę. Czart wziął się ostro do pracy. Zgromadził mnóstwo kamieni i zaczął budować przeprawę. Strach obleciał gospodarza! A jak trwoga to do Boga… albo do żony. Rezolutna gospodyni wymyśliła sposób, jak oszukać diabła. Posypała kogutowi ziarna, a ten zaczął piać. Jak wiadomo, czart niczego się tak nie boi, jak promieni słonecznych. Gdy więc usłyszał koguta przeraził się, że nadchodzi dzień i uciekł pozostawiają kamienie za sobą. Gospodarz zachował swoją duszę, a po tamtych wydarzeniach przypomina tylko ślad łańcuchów na największym głazie.
Jak nie diabeł, to może UFO?
Głazy do dzisiejszego dnia fascynują. Zajęli się nimi także specjaliści od zjawisk paranormalnych i pozaziemskich. Podobno kamienie promieniować mają dobrą lub złą energią. Wszystko zależy od okazu. Co ciekawe, głazy znajdować się mają w miejscach, gdzie widziane było UFO. Zdarzało się nawet tak, że kamienie odnajdywano dopiero po ukazaniu się dziwnych zjawisk na niebie. Wcześniej głazów miało ich nie być w danej okolicy. Czy możliwe, by Diabelskie Kamienie powiązane były z przybyszami z obcych planet?
Według jednej z teorii, całą ziemię, w tym Polskę, pokrywa sieć radiestezyjna, na liniach której można właśnie odnaleźć Diabelskie Kamienie. Pozaziemska aparatura ma być ukryta w ich wnętrzu. Kosmiczna sieć miała być rozmieszczona przez UFO w XVII wieku. Jak wskazują zwolennicy tej teorii, wtedy zaczęły się pojawiać legendy o diable niosącym kamień.
Diabły pochodzą z kosmosu
Ufolodzy wskazują, że na terenie całej Polski, nie tylko na Pomorzu, legendy o Diabelskich Kamieniach wyglądają bardzo podobnie. Diabeł chciał zniszczyć kościół, gdzie modlili się ludzie, w tym celu transportował olbrzymi głaz. Świt miał go jednak zaskoczyć i czart porzucał kamień. Pozostawiał na nim jednak odcisk dłoni lub stopy. Czy możliwe, by nasi przodkowie nie widzieli diabła, lecz statek kosmiczny? Czy tajemniczy odcisk dłoni lub stopki to dowód na pozaziemskie pochodzenie głazów? Niektórzy są przekonani, że tak właśnie jest.
Kamieni nie wolno przemieszczać. Krążą legendy o tym, jak gospodarze, którzy chcieli usunąć głazy ze swojego pola, potem cierpieli na koszmary i bóle głowy. Najsłynniejszym przykładem takiego negatywnego działania jest historia kamienia z Emilcina, gdzie miało dojść do najsłynniejszego Spotkania Trzeciego Stopnia. Miał on być zabrany przez naukowców celem przeprowadzenia testów. Głaz miał wykazywać dziwne promieniowanie. Umieszczono go w budynku, w którym trzymano także króliki. Zwierzaki niestety nie przeżyły nocy spędzonej z kamieniem, tak szkodliwe okazało się promieniowanie. Naukowcy, przerażeni niewytłumaczalnymi wydarzeniami, postanowili pozbyć się głazu. Jedna z wersji mówi o tym, że zakopano go w miejscu, gdzie się pierwotnie znajdował, kolejna, że wrzucono go do pobliskiego stawu, wokół którego od tej pory miały zacząć dziać się dziwne i upiorne zdarzenia.
Głazów nie należy przemieszczać także z innego powodu – często są to pomniki przyrody objęte ochroną. Stanowią także atrakcję turystyczną.
Czy wierzy się w legendy, w kosmitów, czy o przetransportowaniu kamienia przez lądolód – tak czy inaczej warto rozejrzeć się po swojej okolicy. Z pewnością znajduje się tam jakiś tajemniczy głaz rozburzający wyobraźnię.
Iwona Nody