Zwiedzanie dworków i pałacyków jest nudne? Chyba tylko dla tych, którzy nie znają ich historii i czających się w każdym rogu sekretów! By ułatwić turystom poznanie ich tajemnic stworzono nawet specjalne szlaki. Pomogą nam wybrać się w wyjątkową podróż w czasie.
Szlak Dworów i Pałaców Północnych Kaszub rozpoczyna się w Wejherowie. Znajduje się tam XVIII wieczny Pałac Przebendowskich i Keyserlingków. Obecnie w budynku mieści się unikatowa instytucja – Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej. Coś w niej znajdą dla siebie i turyści indywidualni, i wycieczki szkolne. Najmłodszych z pewnością zadowolą zajęcia z czerpania papieru, malowania na szkle, zdobienia toreb czy quillingu (pod tą obcobrzmiącą nazwą kryje się wykonywanie przepięknych ozdób z cienkich pasków papieru).
Muzeum może pochwalić się zbiorami upamiętniającymi życie i twórczość Aleksandra Majkowskiego oraz wielu innych ważnych dla Kaszub twórców. Dodatkowo, zobaczyć tam można plakaty, afisze oraz wiele innych przedmiotów dokumentujących życie kulturalne tego regionu.
PGR, król i zazdrosna pokojówka
Niezwykle ciekawą historię skrywa Pałac Below w Sławtówku. Sama miejscowość jest niezwykle stara. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1277 roku. W XIX wieku pałac trafił w ręce rodziny von Below. Wtedy nastąpił jego rozkwit! Pałac rozbudowano, a nawet zamontowano w nim ogrzewanie. Gustav von Below był odnoszącym sukcesy dyplomatą. Podczas II wojny światowej zmarł na atak serca i całym dobytkiem opiekowała się jego żona Henrieta. Żyła ona w zgodzie z okolicznymi mieszkańcami, dbała także o swoich pracowników. Zmarła niestety tragicznie. Z ust do ust przekazywane są dwie wersje historii o jej śmierci. Według pierwszej z nich pokojówka z dworu była bardzo zazdrosna o swoją pracodawczynię. Doniosła więc wkraczającej Armii Czerwonej, że jej pani jest Niemką. Czerwonoarmiści mieli wymordować całą rodzinę von Below, którą udało im się odnaleźć. Mieszkańcy okolicy, ponieważ wiedzieli jakiej niegodziwości dokonała pokojówka, w akcie zemsty ją ukamienowali. Druga wersja opowiada o tym, że Henrieta zatroskana losem okolicznej ludności, zaprosiła żołnierzy Armii Czerwonej do pałacu, by wspólnie ustalić, jak ma wyglądać organizacja życia w okolicy. Ci niestety wymyślili sobie okrutną zabawę. Zabrali Henrietę ze sobą do lasu, a następnie strzelali pod jej nogi, by ta „tańczyła”. Jedna z kul trawiła kobietę i ta konała przez tydzień pozostawiona sama w środku lasu.
Do rodziny von Below należał też pałac w Rzucewie. Kojarzony on jest jednak z inną postacią ważną nie tylko dla Polski, ale i Europy. Mowa tutaj o królu Janie III Sobieskim, który podobno sam miał sadzić drzewa w znajdującej się przy parku alei lipowej. Po wojnie, jak wiele innych obiektów tego typu, przekształcono go na PGR. Majątek powoli niszczał. Na szczęście udało się go uratować i do dzisiaj zachwyca swoim pięknem.
Warto słuchać babci
Salino ma długą i zawiłą historię, w której pojawiają się nawet demony. Wawrzyniec Krokowski w 1494 roku przejął kościół w tej miejscowości. Jego potomkowie zamienili świątynię na zbór ewangelicki. Sprawa trafiła do sądu. W końcu doczekano wyroku: nakazano by Krokowscy zwrócili mienie. Ci oczywiście nie posłuchali, za co czekała ich ekskomunika. Miejsce miało nawet wypędzanie Szatana. Sprawa była jednak o wiele prostsza i dotyczyła zwykłej ludzkiej chciwości, a nie diabelskich mocy.
W Dworze w Salinie łatwo zakochać się od pierwszego wejrzenia. Alkierzowy dom (czyli z pięknymi narożnikami) pokryty jest strzechą. Dworek powstał w XII wieku dla rodziny von Rexin. Był tzw. resztówką, czyli miejscem, gdzie swoich ostatnich dni mieli doczekać najstarsi członkowie rodu. Z dworem wiąże się legenda o Białej Damie. Pewna piękna, młoda kobieta z rodu von Rexin zakochała się w junkrze pruskim i postanowiła go poślubić. Jej babcia stanowczo się temu sprzeciwiała. Jej ukochana wnuczka miała przecież poślubić Polaka! Młoda dziewczyna jednak nie posłuchała i wzięła ślub ze swoim ukochanym. Niepocieszona babcia rzuciła na nią klątwę. Gdy nowożeńcy jechali kuligiem przez zamarznięte jezioro, lód się pod nim zarwał, a nowożeńcy i weselnicy zginęli w lodowatej wodzie. Od tego czasu, gdy wiatr wieje od strony jeziora, pod dworek przychodzi Biała Dama, która błaga swoją babcię o wybaczenie i zdjęcie klątwy.
Na szklaku znajduje się jeszcze wiele pięknych obiektów, o których z pewnością wspomnimy w kolejnych numerach Pomorskich Wieści Rolniczych. Ostatnim na liście jest Dworek Drzewiarza w Gościcinie. Co ciekawe, w miejscowości znajdowały się dwie wille – jedna należała do właściciela fabryki mebli, a druga do właściciela cegielni. Oczywiście, że Dworek Drzewiarza należał do… właściciela cegielni. Budynek, który z taką przekorą przetrwał wieki musi wart być odwiedzenia. Tak, jak i inne pałace na szlaku…
opracowała: Iwona Nody