Pomorskie dla zakochanych

W województwie pomorskim łatwo się zakochać. Pełne jest urokliwych zakątków, które opowiadają miłosne historie. Pomorskie legendy i podania mówią o trudnym losie zakochanych, a w gdańskich uliczkach usłyszeć można rozmowy o wielkim uczuciu.

Za kościołem pw. Św. Jana w Gdańsku wije się niepozorna uliczka. Zaułek Zachariasza Zappio był świadkiem niejednego pocałunku. Dlaczego zakochani upodobali sobie właśnie to miejsce? Historia uliczki wiąże się z tragicznym finałem wielkiej miłości. Pewien zakonnik miał zakochać się w pięknej kobiecie. Ta odwzajemniła uczucie i zamieszkała potajemnie w jego celi. Para nie mogła długo utrzymać swojego sekretu. Parafianie nie zaakceptowali tego związku, więc tłum ruszył na zakonnika. Ten zdesperowany popełnił samobójstwo skacząc z dachu kościoła. Dziś w tym miejscu, na pamiątkę tragicznej historii, każda zakochana para winna się pocałować.

Nieopodal, przy ulicy Piwnej, znajduje się Brama Zakochanych. To kolejne miejsce, które chętnie odwiedzają pary. Wszystko za sprawą obrazu Paula Kreisera, który uwiecznił to miejsce. Zakochani spisują swoje wyznanie miłosne i właśnie tutaj zostawiają. Mnóstwo karteczek pojawia się podczas Jarmarki Św. Dominika.

Kolejny zakochany mnich

Gdańsk miał szczęście do kochliwych zakonników, ale ci nie mieli szczęścia do dachów świątyń. Pewien franciszkanin miał się zakochać w swojej urodziwej parafiance- oczywiście z wzajemnością. Romans nabrał rozpędu i para niebawem zamieszkała w celi zakonnika. Lokalna społeczność znów okazała się mało wyrozumiała dla zakochanych. Tłum zaczął gonić za mężczyzną. Jedyna droga ucieczki prowadziła na dach kościoła pw. Świętej Trójcy. Tam zakonnik wpadł na pewien plan: wyrwie kilka z dachówek, wskoczy do wnętrza świątyni i w ten sposób umknie przed goniącymi go ludźmi. Niestety, plan okazał się nieskuteczny i zakonnik spadł z olbrzymiej wysokości. Na jego pamiątkę ułożono na dachu kształt krzyża z nowych dachówek.

Zegarmistrz i porywczy ojciec

Legend o zegarze astronomicznym w Bazylice Mariackiej jest mnóstwo. Jedna z nich opowiada o tragicznej historii miłosnej zegarmistrza i pięknej córki burmistrza. Zakochani spotykali się po kryjomu, bo na związek nie chciał zgodzić się (jak to zwykle w takich historiach bywa) ojciec dziewczyny.

Burmistrz postanowił rozmówić się z zegarmistrzem i nakłonić go, by zmienił obiekt westchnień. Udał się w tym celu do Bazyliki Mariackiej, gdzie młodzieniec pracował nad konstrukcją zegara. Ojciec dziewczyny zaczął swój wywód. Zegarmistrz nic nie odpowiedział. Ten kontynuował. Zegarmistrz dalej milczał. Był tak zajęty pracą, że nie usłyszał słów ojca swojej wybranki. Ten uznał to za zniewagę i w porywie szału wbił młodzieńcowi nóż w plecy. Zegarmistrz spadając z drabiny, na której stał, chwytał się za części swojego dzieła niszcząc je jednocześnie.

Bazylika, klątwa i sprawa sądowa

Równie tragiczną historię kryje Plebania Mariacka. Maurycy Ferber i Anna Pilemann zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Na drodze ich miłości stanęły jednak pieniądze i kłótnia zwaśnionych rodów. Anna pochodziła z bardzo zamożnej rodziny i miała wnieść do małżeństwa olbrzymi posag. Wybrano jej już męża… Nie był to Maurycy. Zakochani spotykali się więc potajemnie w Bazylice Mariackiej.

Maurycy oświadczył się Annie, ale rodzina dziewczyny robiła wszystko, by ta już nigdy nie zobaczyła ukochanego. Ten poprzysiągł poruszyć niebo i ziemię, by móc poślubić dziewczynę. Wybrał się nawet do sądu. W kolejnych procesach raz przyznawana była racja Maurycemu, raz rodzinie Anny. Zdeterminowany młodzieniec poprosił o pomoc samego papieża! Na rozprawie w Rzymie nie zjawił się nikt z rodu Pilemann, co rozgniewało Stolicę Piotrową. Rozgniewało i to bardzo. Do tego stopnia, że papież rzucił klątwę na Gdańsk.

Dzwony kościelne zamilkły, ludzie wyszli na ulicę, rozpoczęła się przemoc i zamieszki. Na szczęście ówczesny samorząd miał dużo szersze kompetencje niż obecnie, więc Rada Miasta unieważniła klątwę. Do Gdańska powrócił spokój i porządek. Korzystając z nieobecności w mieście Maurycego, rodzinna Anny wydała ją za mąż w pośpiechu za Henryka von Suchten. To rozwścieczyło młodzieńca, który żądał przed sądem unieważnienia małżeństwa. Sprawa trafiła w końcu do króla Aleksandra Jagiellończyka, który nakazał przerwać proces. Maurycy w końcu przyznał przed samym sobą, że poniósł porażkę i że nigdy nie zdobędzie Anny. Ze złamanym sercem wstąpił do zakonu. Podczas swojej kariery duchownego zlecił m.in. budowę plebani przy Bazylice Mariackiej. Został nawet biskupem warmińskim, a jego sekretarzem był… Mikołaj Kopernik.

Miłość zapisana w gwiazdach

Anna Schilling była kobietą nie tylko niezwykle piękną, ale i mądrą. Uwielbiała czytać uczone księgi, w tym te dotyczące astronomii. Nic więc dziwnego, że jej serce mocno zabiło do pewnego kanonika, który wstrzymał słońce, a ruszył ziemię.

Anna zgodziła się zostać gosposią Mikołaja i wyruszyła za nim do Fromborka. To jednak nie spodobało się miejscowej ludności, która z lubością plotkowała o ich romansie. Nie dawało to parze spokoju i wkrótce kobieta musiała powrócić do Gdańska. Podobno jednak ich uczucie nie wygasło i wciąż potajemnie się spotykali. Parę lat temu, w jednej z kamienic, znaleziono kufer, który mógł należeć do Anny. Znalezisko stało się prawdziwą sensacją.

 

Żaby i kruki

Świat jest tak poukładany, że w legendach bogate panny swoje uczucia kierują ku ubogim kawalerom. Taką miłością został obdarzony Wojciech Kruk, które serce swoje ofiarował pięknej Róży. Flisak ciężko pracował, by móc zdobyć rękę dziewczyny. W końcu udało mu się kupić strój bogatego mieszczanina i udał się do rodziny wybranki. Ta tak zauroczona była widokiem przystojnego młodzieńca, że od razu porwała go na bal do Dworu Artusa. Młodzi pięknie wyglądali razem, jednak po pewnym czasie dziewczyna zaczęła tańczyć z innym jegomościem. Był to sam diabeł.

Wojtek spostrzegł, że Róża tańczy z czartem i chciał ostrzec ukochaną. Diabeł nie lubi jednak, gdy mu się przeszkadza. Zmienił młodego flisaka w kruka, by sam mógł dokończyć taniec. Wojtek nie dał za wygraną! Wzbił się w powietrze i próbował ostrzec dziewczynę. Latanie nie jest takie proste, jak wygląda. Wymaga wprawy, a „nowy” kruk nie miał w tej dziedzinie dużego doświadczenia, więc z impetem uderzył w kościelną wieżę i wpadł do stawu.

Biedny kruk dokonałby tam swojego żywota, gdyby nie pewne sympatyczne płazy. Żaby wyciągnęły Wojtka na brzeg i wysłuchały jego historii. Postanowiły pomóc mu odzyskać miłość. Plan był skomplikowany, ale Wojtek nie miał wyboru.

Róża wciąż płakała za ukochanym. Diabła strasznie to irytowało. Ile można tego słuchać? Zmęczony diabeł zamienił więc kobietę w kwiat. Wojtek zakradł się do pieczary demona i wlał mu w usta eliksir, który otrzymał od żab. Delikatnie zerwał Różę i wyleciał z nią z pieczary. Musiał jednak powrócić – by zdjąć czar z zakochanych, Wojtek miał zabrać coś czartowi. Wybór padł na ząb. Wojtek szybkim ruchem dzioba wybił go z ust diabła i w tej sekundzie czar prysł. Od tego czasu zakochani już zawsze byli razem. Na pamiątkę tych wydarzeń na Dworze Artusa zawisł ząb wybity przez Wojtka.

Historia pewnego okienka i kłódki na mostach

Panienka z okienka do dzisiaj ukazuje się odwiedzającym Gdańsk. Romans Jadwigi Łuszczewskiej (Deotymy) opowiada historię miłości pięknej Hedwigi i Kazimierza Koryckiego. W dobrej powieści nie może zabraknąć konkurenta o rękę pięknej damy. Tę rolę w książce pełni rajca Schultz, który zamyka kobietę na strychu.

Nie tylko młodzi ludzie mocno kochają. Urokliwy pomnik zakochanych staruszków znaleźć można w Gdyni. Rzeźba „Para Kaszubów na ławce” upamiętnia Elżbietę i Jakuba Scheibe. Mężczyzna był rybakiem, a gdy wypływał w morze żona wyczekiwała go z wytęsknieniem. Poprosiła go, by w budowanej przez niego kamienicy, znalazło się jeszcze jedno pomieszczenie, z którego Elżbieta mogłaby wypatrywać go wracającego z połowu. Jakub oczywiście spełnił prośbę swojej ukochanej.

Coraz chętniej zakochani, na znak swojej miłości, zawieszają kłódki na mostach. Skąd wziął się ten zwyczaj? Jedni twierdzą, że narodził się w Chinach, inni, że w Florencji. Tak czy inaczej, mosty obwieszone kłódkami można spotkać w wielu miastach i wsiach województwa pomorskiego. Tak postępują zakochani w Bytowie,  Gdańsku, Malborku, Chojnicach czy  Słupsku.

To tylko niektóre z miejsc, które mogą odwiedzić zakochani. Miłość rozkwitnąć może wszędzie… szczególnie na Pomorzu.

opracowała: Iwona Nody

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *