Gospodarstwo ekologiczne prowadzone przez małżeństwo Krystynę i Waldemara Szyszka znajduje się w Strzeszewie w gminie Wicko w powiecie lęborskim. Państwo Szyszka są doskonałym przykładem, że na niewielkiej powierzchni użytków rolnych, bo około 2,90 ha, można bardzo dobrze funkcjonować i osiągnąć wysoką wydajność plonów. Produkują m.in. borówkę amerykańską, malinę, leszczynę oraz rośliny ozdobne.
Od kiedy prowadzi Pan gospodarstwo ekologiczne i skąd wziął się pomysł na ekologię?
Gospodarstwo posiada certyfikat ekologiczny około 10 lat. Zawsze chciałem robić coś odmiennego i spróbowałem nowości jaką wówczas była ekologia. A potem człowiek „przesiąkł” już do kości tą ekologią. Gospodarstwo jest małe i typowe uprawy rolne nie dawały dochodowości i zaczęliśmy eksperymentować z borówką oraz maliną. Początkowo było to kilkanaście arów i od razu nastawiliśmy się na sprzedaż bezpośrednią.
Z kim głównie Pan współpracuje, kto jest głównym odbiorcom?
Odbiorca to głównie klient indywidualny. Ale podjęliśmy współpracę z dwoma sklepami stacjonarnymi w Lęborku i chciałbym podkreślić, że są to sklepy małe. Tylko w ten sposób mam pewność, że sprzedawane są tam wyłącznie moje produkty. Jest również zainteresowanie sprzedażą produktów do sklepów internetowych . Klienci, którzy raz spróbowali wracają i odkrywają nowe smaki, bo borówki mamy aż 3 gatunki.
Co lub kto ułatwia Panu pracę na gospodarstwie?
Na pewno to, że lubię wykonywać tę pracę, charakter mój – zacięcie i to, że nie znoszę porażek. Wychodzę z założenia, że jeżeli się czegoś podejmuję, to musi to wyjść! Z pewnością w codziennych pracach pomagają mi typowe maszyny, takie jak glebogryzarka, kosy, ciągnik. Świetnie eliminuje chwasty ściółkowanie gruntu np. włókninami czy folami. Oczywiście żona bardzo mi pomaga oraz dzieci, które mam wrażenie zaraziły się tym; przeżywają jak są większe zbiory.
Czy uważa Pan, że można utrzymać się z gospodarstwa prowadzonego w systemie ekologicznym?
Oczywiście, jest to dochodowe gospodarowanie. My z żoną jesteśmy tego przykładem. Przy systematycznej pracy, chęciach oraz szczerych intencjach może to być dobry biznes. Ale trzeba mieć dobry kontakt z klientem, trzeba być przede wszystkim uczciwym. Nie ma co kombinować, bo odbije się to na jakości owoców, a klient to wyczuje.
Jakie sukcesy odniósł pan do tej pory w dziedzinie ekologii?
Na pewno rok 2010 był dla nas bardzo dobry. Zajęliśmy wtedy III miejsce w etapie wojewódzkim Konkursu Na Najlepsze Gospodarstwo Ekologiczne. Po tym wydarzeniu posypały się telefony, wzrosło zainteresowanie, bardzo się wtedy rozwinęliśmy. No i w tegorocznym konkursie wyróżnienie, przy tak dużej konkurencji, również jest dla nas sukcesem.
Jakie plany na najbliższe lata? Myśli Pan o wprowadzeniu czegoś nowego do produkcji?
Z każdym rokiem staramy się wprowadzać coś nowego, próbujemy sadzić nowe odmiany. Na przykład będziemy likwidować malinę letnią, ponieważ krzewy są do wymiany i zamiast niej planujemy uprawiać rokitnik. Staramy się podążać za modą, a skoro jest duże zainteresowanie ludzi, bo pytają o rokitnik, to spróbujemy. Marzy mi się, żeby u nas w Polsce działał taki system jak we Francji. Tam ludzie podpisują z rolnikami tzw. umowę, że np. raz w tygodniu będą odbierać konkretne produkty w tzw. paczce – taki kontrakt pomiędzy konsumentem a producentem.
Wywiad przeprowadziła:
Agnieszka Jereczek
Zespół Ochrony Środowiska i Ekologii PODR w Gdańsku
-- Download Rolnictwo ekologiczne. Prezentacje. as PDF --