Most ze znaczka

Print Friendly, PDF & Email

Mosty pełnią przede wszystkim rolę użytkową. Mają pomóc dostać się z jednej strony rzeki na drugą. Czasem, gdy górują nad miastem wystarczająco długo, mogą też stanowić przejście pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością.

 

Most drogowo-kolejowy w Tczewie znalazł się nawet na znaczku pocztowym. Nic w tym dziwnego, bo konstrukcja jest wyjątkowo charakterystyczna. Budowę mostu rozpoczęto w 1851 roku, choć prace przygotowawcze trwały wcześniej. W okolicy powstawały warsztaty rzemieślnicze, a nawet cegielnia.

Kapsuła czasu

Król pruski Fryderyk Wilhelm IV osobiście wmurował kamień węgielny. Jak się później okazało – nie tylko to po sobie w moście zostawił. Dla potomnych pozostawiono prawdziwą gratkę – kapsułę czasu.

Stworzenie przeprawy przez rzekę nigdy nie jest łatwe. Im węższa rzeka, tym prace pochłoną mniej pieniędzy, więc przed budową postanowiono uregulować bieg Wisły. Odległość i tak była imponująca! Most w chwili swojego powstania był najdłuższym w Europie i mierzył aż 837,3 m! W 1857 roku przejechał po nim pierwszy pociąg.

Otwarcie przeprawy nie było tak huczne, jakby można było się tego spodziewać. W mieście panowała epidemia cholery, więc mieszkańcy nie byli w nastroju do świętowania. Mimo braku wystawnej uroczystości, most bardzo ułatwił transport nie tylko mieszkańcom Tczewa.

Kolejny most

Ruch na tej trasie rósł, a niestety most sam się nie powiększał. Skoro się nie rozszerzał, musiał powstać drugi. W 1888 roku rozpoczęto więc budowę kolejnego mostu. Wkrótce ten przejął transport kolejowy, a jego starszy kolega – transport samochodowy.

Rzeki dają możliwość żeglugi, ale często sieją też podczas powodzi. Wisła nigdy nie należała do rzek nudnych i często manifestowała swoje humory. By ją okiełznać na początku zeszłego wieku przeprowadzono na niej prace regulacyjne. Wały przeciwpowodziowe przesunięto o 200 m w kierunku Lisewa i wymusiło to także zmiany w samych mostach, które zyskały nowe przęsła.

O jeden most za daleko…

Podczas wojny mosty nigdy nie mają łatwo. To strategiczne miejsca, których zniszczenie może skutecznie spowolnić ruchy wojsk. Most był gotowy na przyjęcie wrogich wojsk. Poprzez pojęcie „gotowy” należy rozumieć „zaminowany”. Gdy stopy nazistów znalazłyby się na nim, wyleciałby w powietrze.

Niemieccy oficerowie bardzo dokładnie przyjrzeli się konstrukcjom. Udało im się zlokalizować miejsca, w których umieszczono ładunki wybuchowe i przerwać kable. Polscy kolejarze nie mogli dopuścić, by przez rzekę przeprawili się saperzy Wermahtu. Udało się naprawić kable i wysadzić mosty. Za swoją akcję, kolejarzom przyszło zapłacić najwyższą cenę…

Zniszczone mosty na Wiśle

Most kolejowy szybko odbudowano. Ten drogowy musiał poczekać na lepsze czasy. Niedaleko powstawała przeprawa w Knybawie. Z mostu drogowego korzystali już jedynie piesi.

Kiepski stan mostu drogowego okazał się jego wybawieniem. Gdyby w czasie wojny go odbudowano, z pewnością wycofujące się wojska niemieckie znów by go wysadziły w powietrze.

Odbudowa

Most drogowy, jak na okres powojenny, był w całkiem dobrej kondycji. Można było podjąć się jego odbudowy. Most miał stać się ważnym punktem na trasie kolejowej Gdańsk-Warszawa. Plan, z dzisiejszego punktu widzenia, może wydawać się mało komfortowy dla podróżnych.  Pasażerowie mieli dojechać pociągiem z Gdańska do Tczewa. Tam udać mieli się na krótki spacer mostem drogowym. Po drugiej stronie Wisły mieli wsiąść do kolejnego pociągu i odjechać w kierunku Warszawy.

W 1947 roku zakończono odbudowę mostu. Mieszkańcy mogli cieszyć się nim aż… 16 dni. Wielka powódź, która wtedy przeszła bardzo osłabiła konstrukcję. Przez następne lata oba mosty „współistniały” – posiadały wspólny element, który umożliwiał przeprawę, ale był bardzo kłopotliwy. Taka sytuacja trwała aż do drugiej połowy lat 50-tych ubiegłego wieku.

Mosty po powodzi w 1947 r.

Most niszczał i niszczał. W 2011 roku całkowicie zamknięto go dla ruchu kołowego i pieszego. Dziś wszystko wskazuje na to, że odzyska dawny blask i przez kolejne wieki służyć będzie mieszkańcom Tczewa.

opracowała: Iwona Nody

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × 2 =