Lotnicze katastrofy niestety zdarzały się także w naszym województwie – i w czasie wojny, i po niej. Ślady tragedii w przestworzach wciąż można znaleźć na ziemi.
W 1944 roku amerykańskie bombowce stacjonowały w Wielkiej Brytanii i prowadziły naloty na cele wojskowe i przemysłowe na terenie ówczesnych Niemiec. W przeciwieństwie do wojsk brytyjskich, wojska amerykańskie starały się nie atakować miast i celów nie służących machinie wojennej III Rzeszy, choć oczywiście straty w cywilach były nieuniknione.
9 kwietnia 1944 roku lotnicy wyruszyli, by zniszczyć fabryki Focke Wulf Flugzeugbau AG, które zajmowały się, nomen omen, produkcją samolotów. 150 samolotów wyruszyło z Wielkiej Brytanii, przeleciało nad Morzem Północnym oraz Bałtykiem i skierowało się na zakłady mieszczące się w Rumii i Malborku. Niemcy nie zamierzali się jednak poddać i ostrzeliwali amerykańskie bombowce. Aliantom nie pomagała pogoda, która tego dnia ograniczała widoczność.
Pecha miał B-17, który pilotowany był przez Roberta Walkera. Latająca forteca została zestrzelona nad Choczewem, a szczątki spadły w okolicach Osiek Lęborskich. Na pokładzie znajdowało się 10 osób. Większości z nich, prócz pilota, wyskoczyła ze spadochronem i dostała się do niewoli. Jeden z lotników podczas swobodnego lotu ratunkowego został ostrzelany przez Niemców. Kolejny został znaleziony martwy na ziemi. Pilot zginął we wraku samolotu.
Zmarłych lotników pochowano na lokalnych cmentarzach. Po wojnie w te okolice przybyła amerykańska misja wojskowa, która zabrała ich ciała do kraju.
Brytyjskie bomby spadały na Gdańsk
W lipcu 1942 roku brytyjskie Lancastery nadleciały nad Gdańsk. Ich celem były obiekty wojskowe, a także stoczniowe. Chciano zatrzymać produkcję U-botów. Bombowce wyłączyły silniki, by pozostać niezauważonymi. Udało im to się. Alarm bombowy włączono dopiero, gdy zrzucono pierwsze bomby. Samoloty pojawiały się nad miastem falami. Łącznie zrzucono prawie 60 ton bomb.
Zniszczono obiekty wojskowe (choć straty nie były tak duże, na jakie alianci mieli nadzieję), ale i cywilne, w tym szpital Diakonistek. Straty poniosła też strona brytyjska. Trafiony został jeden z Lancasterów. Kula ognia spadła na ziemię w parku na Jaśkowej Dolinie. Cała załoga zginęła. Zestrzelony miał być także inny bombowiec, ale wrak pochłonęły morskie fale.
Nalot wywołał większy efekt psychologiczny niż taktyczny. Zrozumiano, że Gdańsk znalazł się teraz na mapie alianckich nalotów i że nikt nie jest tutaj bezpieczny. Nalot znalazł się także na kartach światowej literatury. Günter Grass opisał go w „Blaszanym bębenku”.
Samolot uderzył w kamienicę
Do wypadków lotniczych dochodziło także po wojnie. W lutym 1954 katastrofa wydarzyła się w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz. Z lotniska, które wtedy znajdowało się na dzisiejszej Zaspie, wystartowały samoloty typu Ił-10 na rutynowe ćwiczenia. Pilot jednej z maszyn otrzymał informacje o problemach z nieschowanym podwoziem. Nagle doszło do awarii silnika. Pilot próbował jeszcze wylądować, ale niestety nie doleciał do lotniska i spadając rozbił się o dom na ulicy Kościuszki. Pilot i radiotelegrafista zginęli na miejscu. W domu w tym czasie przebywali ludzie, ale nikt z nich nie stracił życia.
Samolot był uzbrojony, więc materiały wybuchowe eksplodowały podczas pożaru utrudniając akcję gaśniczą. Komunistyczne władze katastrofę starały się ukryć. Po cichu pochowano ofiary i odbudowano budynek.
Katastrofa pod Redzikowem
Do katastrofy samolotu pasażerskiego doszło w 1981 roku pod Słupskiem. Samolot z 4 członkami załogi i 46 pasażerami miał wylądować na lotnisku w Redzikowie. Było pochmurnie, więc kapitan zdecydował się zejść poniżej poziomu chmur (co było niezgodne z procedurą), by widzieć pas startowy. Wysokość okazała się niższa niż ta minimalna niezbędna do podejścia. W wyniku uskoku powietrza samolot zaczął się obniżać w sposób niekontrolowany.
Samolot uderzył o ziemię, jednak piloci zdołali go „podnieść”. Nie udało się osiągnąć odpowiedniej wysokości i maszyna znów zderzyła się z ziemią pół kilometra dalej. Zginęła tylko jedna osoba, która niestety zakleszczyła się w fotelu i nie udało się jej wydostać z płonącego wraku.
opracowała: Iwona Nody