Morskie światła

Print Friendly, PDF & Email

Latarnie morskie od wieków służyły żeglarzom. Pomagały im odnaleźć drogę i wielu uratowały przed katastrofą. Istniały już w starożytności – często jako ogniska na kolumnach. Nad Bałtykiem wciąż można spotkać latarnie wskazujące właściwą drogę.

Zacznijmy od początku. A dokładnie tam, gdzie Polska się zaczyna, czyli od Rozewia. Znajdują się tam dwie latarnie: tzw. stara i nowa. Co ciekawe, czynna jest ta pierwsza. Po co w tym miejscu aż dwa takie obiekty? Żeglarze Rozewie często mylili z Helem i przez to obierali błędny kurs. By zapobiec pomyłkom, postanowiono „zdublować” światło i wyraźnie odróżnić się od helskiej latarni.

Latarnia morska w Rozewiu to miejsce pełne legend i historii. Jedni mawiają, że tutaj Stefan Żeromski napisał „Wiatr od morza”. Oczywiście, znajdą się i tacy, którzy twierdzą, że dzieło powstało w Warszawie, ale pewnym jest, że pisarz zwiedzał to miejsce. Legendą owiane jest także powstanie samej latarni. Podobno w tej okolicy zatonął statek płynący ze Szwecji, którego nikt nie ostrzegł przed niebezpieczną mielizną. Uratować się miała jedynie córka kapitana. Kobieta poprzysięgła, że zrobi wszystko, co w jej mocy, by w tym miejscu już nigdy nie dochodziło do katastrof. By ostrzec żeglarzy, każdej nocy rozpalała olbrzymie ognisko.

Rozewie

Garnek i armaty

Historia helskich latarni morskich jest bardzo długa, bo sięga aż średniowiecza. Prawdopodobnie pierwsze z nich były po prostu ogniskiem rozpalanym na kościelnej wieży. W XVII wieku na Helu powstał tzw. garnek Wulkana – olbrzymi żuraw podnosił do góry kocioł wypełniony węglem i tak dawał znak żeglarzom.

Wraz z rozwojem budownictwa, rozwijały się też helskie latarnie morskie. Żuraw zastąpiono drewnianą wierzą, a ta z kolei została zastąpiona konstrukcją ceglaną. Zniszczono ją podczas kampanii wrześniowej, by utrudnić Niemcom nawigację. Współczesna latarnia powstałą w 1942 roku i wciąż jest unowocześniana.

Obecnie w latarniach morskich znajduje się nowoczesna aparatura, radary czy systemy monitorujące ruch statków. Ale jak radzono sobie w dawnych czasach, np. podczas niepogody? Na Helu, gdy widoczność była bardzo mała, co 4 minuty oddawano wystrzał z armaty. Niestety, niosło to za sobą olbrzymie ryzyko. Na początku XX wieku proch eksplodował zabijając opiekującego się budowlą latarnika.

Część latarni zlokalizowano w ośrodkach miejskich, ale do części z nich wcale nie tak łatwo się dostać. Trzeba pokonać kawałek drogi pieszo, by dostać się do budowli w Czołpinie. Latarnia znajduje się na największej z wydm w okolicy i rozpościera się z niej przepiękny widok na Słowiński Park Narodowy.

Dwie metalowe latarnie

Nad polskim wybrzeżem czuwają dwie całkowicie metalowe latarnie morskie. Jedna z nich położona jest w pobliżu miejscowości Osetnik, dawniej zwanej Stilo. Ta budowla doczekała się nawet upamiętnienia na znaczkach pocztowych! Jest wyjątkowo ważna, bo przed jej powstaniem statki często swój żywot kończyły na mieliźnie. W Stilo znajdowały się dawniej znaki nawigacyjne, a do dzisiaj można zobaczyć ruiny dawnego nautofonu. Jest to urządzenie, które jest niezwykle przydatne podczas mgły. Nautofon „buczy”, a jego dźwięk może być słyszany nawet z odległości 20 km. Warto dodać, że latarnikami w Stilo nie są wyłącznie mężczyźni, ale i kobieta znalazła tam miejsce dla siebie.

Drugą całkowicie metalową latarnią jest ta znajdująca się w Jastarni. To „maluszek” wśród polskich budowli tego typu, bo ma niecałe 13,5 m wysokości. Pierwsza latarnia powstała w tym miejscu w 1938 r. Niestety, została zniszczona podczas wojny, lecz dbudowano ją w latach 50-tych.

Wojna i kula czasu

Jedną z najpiękniejszych latarni jest ta już pełniąca tylko funkcje turystyczne a znajdująca się w gdańskim Nowym Porcie. Podobno to z niej miał paść pierwszy strzał rozpoczynający II wojnę światową (ostrzał z pancernika Schlezwig-Holstein miał się rozpocząć 3 minuty później).

Na szczycie latarni znajdowała się kula czasu. Ten stalowy obiekt był niezwykle ważny dla kapitanów statków. Dokładnie o godz. 11:55 kulę wciągano do połowy masztu. O godz. 11:58 wciągano ją na szczyt. Dokładnie o godz. 12:00 kula opadała po otrzymaniu telegraficznego sygnału z obserwatorium astronomicznego w Berlinie. Kapitan statku mógł dzięki kuli czasu skorygować działania chronometrów, czyli okrętowych bardzo dokładnych zegarków. Obecnie zrekonstruowany obiekt również wskazuje czas i informuje, gdy wybije dokładnie godzinie 12:00, 14:00, 16:00 i 18:00.

To tylko niektóre z wielu latarń oświetlających polskie wybrzeże. Każda z nich jest nie tylko obiektem turystycznym, ale pozwalała również wielu żeglarzom bezpiecznie zawitać do portu. Warto przyjrzeć się z bliska ich światłu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − jeden =